piątek, 7 października 2011

....sen....

     ...." i kiedy przyjdą dni deszczowe, naucz przechodzić się między kroplami".... 

    Budząc się rano przywitał mnie smutek.... To, co miało być rzeczywistością, okazało się snem.... był chwilą.... minutą..... lecz wywołał u mnie milczenie, które towarzyszyć mi będzie przez kilka najbliższych dni, aż po dzisiejszej nocy nie pozostanie nawet najmniejsze wspomnienie.... Chciałbym aby to było możliwe.... móc zapomnieć..... ale jak zapomnieć o tym ciepłym uczuciu.... o tym spojrzeniu... o tym uśmiechu.... o tym dotyku..... 
    To nie był pierwszy raz..... nie ostatni..... zdarzało się to już wcześniej..... przebudzenie.... i uświadomienie sobie, że to był tylko sen..... sen za którym po chwili zaczynam tęsknić.....  rozpaczliwie próbuję uchwycić każdy obraz, każdy najdrobniejszy szczegół, który i tak bezlitośnie ulatuje wraz z czasem... 
    Chcę śnić snem dzisiejszym.... chcę być tam.... każdej nocy..... gdyby to było możliwe, zawarłbym pakt z Morfeuszem..... lecz cóż mam mu do zaoferowania, gdy duszę już straciłem..... 
    " i przyszły dni deszczowe"..... a mimo to, żadna kropla nie dotknęła mojego ciała.... z czasem naprawdę można nauczyć się chodzić pomiędzy nimi.....
    Julian Tuwim kiedyś napisał - "Cierpliwość, to najtrudniejsza forma rozpaczy"..... Z każdym dniem moja cierpliwość rośnie..... wzmagając rozpacz.... Noce takie jak dzisiejsza, są pewnym wstrząsem.... kopniakiem.... bombą.... Z reguły nie kopie się leżącego.... ale jak widać nie ma już żadnych zasad..... 
    Nie śnić..... to ulga czy przekleństwo?.... Wiem jedno.... idę spać..... chcę poczuć to znów.... chociaż tam.... gdzie zdarzyć może się naprawdę wszystko.... 
    Dobranoc.....

poniedziałek, 3 października 2011

...październikowe promienie....

   ...."Zachwyca nas zauważalne piękno, lecz wieczne jest to co niewidoczne"....

    Nastał październik..... okres powoli pojawiających się złotych liści... przedłużających się wieczorów oraz leniwie wstających poranków.... W tym właśnie czasie moja praca przynosi mi niespodziewane drobiazgi.... takie jak widok wschodów i zachodów słońca.... W połączeniu, z odpowiednią muzyką stają się niepowtarzalnym spektaklem, grą świateł i cieni..... Dzięki takim chwilom zaczynam się zastanawiać nad rzeczami naprawdę ważnymi.... istotnymi.... Przykre jest to, że takie momenty szybko ulatują.... słońce ucieka coraz to wyżej, bądź chowa się całkowicie za horyzontem.... muzyka cichnie pozostawiając ciszę.... 
    Przygnębia mnie fakt, że niektórzy ludzie są niebywale powierzchowni.... interesuje ich tylko to co widzą.... otoczka.... powłoka.... złudzenie szczęścia.... Smutne jest to, że kierując się tym, nie będą zdolni do prawdziwych uczuć.... Każdy widzi krople uderzające o szybę.... liście opadające z drzew.... lecz nie wszyscy czują zapach deszczu, zanim się on pojawi..... nie wszyscy słyszą, gdy liście tańczą wraz z wiatrem na chodniku.... 
    Zamknijmy oczy i zastanówmy się przez chwilę..... czy czujemy cokolwiek?.... co widzimy..... czy jest ktoś, kogo ciepło czujemy pomimo odległości.... czy czujemy tęsknotę gdy ta osoba wyjeżdża sprawiając, że nie wiemy co robić bez niej.... jesteśmy zagubieni.... 
    Gdy zamykają się moje oczy widzę jeden obraz.... pojawił się on stosunkowo niedawno.... zaledwie kilka miesięcy temu.... to co przedstawia jest zbyt osobiste nawet jak na anonimowego bloga, którego czytują tylko 3 osoby..... mogę jednak zdradzić jak on na mnie wpływa..... otóż czuję pewnego rodzaju smutek połączony ze spokojem..... przygnębienie połączone z ukojeniem..... to widok marzenia.... ostatniego na jakie się odważyłem.... po którym pozostało jedynie wspomnienie.... miłe.... najmilsze.... wieczne....