niedziela, 31 lipca 2011

...milczenie...

    W milczeniu niejednokrotnie odnajdujemy odpowiedź.... wówczas słuchamy.... odrzucamy zagłuszające nas słowa... słyszymy.... 
    W moim życiu wielką rolę odgrywa muzyka.... słucham jej będąc w pracy.... słucham jej będąc w domu.... dzięki niej łatwiej jest oddać się refleksji.... zanurzyć się we własnych myślach... Często jest tak, że utwory kojarzą nam się z pewnymi miejscami.... a także z osobami jak również wydarzeniami.... Muzyka, dźwięki... to one powodują, że w naszym mózgu utworzone są skróty... słysząc daną piosenkę, w kilka chwil wracamy myślami do przeszłości.... widzimy twarze.... czujemy zapach... dotyk.... ich wspomnienie.... Często również tworzymy własną przyszłość.... w zależności od słuchanych nut może to być związane z wymarzoną pracą... lub też najczęściej ze spotkaniem pewnej wyjątkowej osoby.... Tworzymy wówczas swój ideał.... wyglądu, charakteru, zachowania.... marzymy.... 
    Zdejmując słuchawki, wyłączając muzykę mam wrażenie, że przenoszę się niestety do świata w którym czuję się niepotrzebny... Najprawdopodobniej dlatego słucham jej tak dużo... 
    Na co dzień słów używam bardzo rzadko.... wypowiadam je z grzeczności.... lecz są krótkie i zwięzłe.... proste.... niektórzy uznają to czasami za obraźliwe.... twierdzą, że nie lubię ich, bądź jestem obrażony.... nie wiedzą, że niektórzy nie czują potrzeby nieustannego mówienia.... Nie jestem obrażalski..... nie złoszczę się... cenię sobie ciszę i spokój.... Mówię wówczas tylko gdy mam coś do powiedzenia na konkretny temat.... 
    Często milczę, mimo iż wiem że mój rozmówca nie ma racji.... spowodowane jest to jego "energią" która sprawia, że nikt go nie przekona o błędzie, mimo starań.... Daję się im wygadać.... i czekam z cierpliwością na dzień, w którym stwierdzą, że się mylili.... Ale nie wypominam wówczas tego, że byli w błędzie.....
    Bywa, że moje milczenie trwa tygodniami..... po przez spokojne, skromne życie.... pewnego rodzaju niezależność.... lecz przede wszystkim wynikające z samotności.... Mimo otaczających mnie ludzi... znajomych z pracy a nawet rodziny czuję, że nie ma nikogo z kim mógłbym porozmawiać... Zdarzają się sytuacje, że chętniej rozmawiamy z kimś obcym, zwierzając się z własnych nawet najgłębszych zmartwień i problemów, niż z najbliższymi... Czujemy się w ten sposób bezpieczniej.... zachowując anonimowość.... 
    Przykładu nie muszę szukać daleko..... blog..... powstał właśnie dlatego... zawarte są tu myśli i słowa, których nie wypowiedziałbym w obecności bliskich.... gdybym powiedział im prawdę o moim życiu i to jak się z nim czuję, niepotrzebnie wprawiłbym ich w zmartwienie bądź nawet przygnębienie.... byłoby im smutno... a tego nie chcę... takie jest moje życie.... 
    Dlaczego piszę o nim tutaj?.... odpowiedź jest prosta.... prawie nikt tego nie przeczyta... powstało to tylko po to by choć na chwilę uwolnić mój umysł spod naporu przytłaczających myśli.... przygnębiających wspomnień..... Jeżeli nawet ktoś to przeczyta może śmiało powiedzieć "mam gdzieś jego życie".....
    Raz napisałem o nim w liście.... opisałem po krótce jakie jest.... żałuję tego..... osobie czytającej było smutno, przykro.... płakała w trakcie jego czytania i długo po nim.... Nie mam wielkich wymagań co do życia.... nie wymagam dużo..... Budda kiedyś powiedział "podążaj samotnie niczym słoń po lesie..... nie czyniąc zła.... niewiele pragnień mając".... Czy moje życie jest aż tak przygnębiające?... Czy przez lata smutku uodporniłem się na nie?... Czy też z przyzwyczajenia i bezsilności zaakceptowałem je takie jakie jest, a nie takie jakiego bym sobie życzył.... 
    Jest proste.... Można powiedzieć nawet, że to nie życie.... To pustka.... a ja jestem jedynie marionetką.... z poprzecinanymi sznurkami... trwająca w bezruchu.... w milczeniu.... w nicości.....
   

sobota, 30 lipca 2011

...last breath...

    Jeszcze nigdy nie czułem się tak źle... Powód?... Zawód, rozczarowanie... Niby powinienem być przyzwyczajony do tego typu wydarzeń, lecz tym razem było inaczej... 
    Odmienność tej sytuacji polega na tym, że sprawiając przykrość najmilszej osobie jaką znam, spowodowało u mnie głęboką reakcję... Gdy kiedyś rozmawiając ze mną powiedziała, że traktuję ją inaczej niż inni mężczyźni, odebrałem to jako wielki komplement, tym bardziej że padł z jej ust... Dziś, gdy o tym pomyślę jedyne co czuję to głębokie przygnębienie, smutek, pewnego rodzaju świadomość, że zachowałem się niebywale podle, świadomość, że jestem złym człowiekiem... Zawiodłem ją... potęgującym to uczucie jest fakt, że jednocześnie zawiodłem samego siebie stając się takim jak "inni faceci" najczęściej nazywanymi po prostu "wszystkimi"...
    Słuchając utworu Normanda Corbeil'a - Last Breath, poczułem jak wraz z tytułowym ostatnim oddechem oraz nutami jemu towarzyszącemu, tracę jedyną pozostałą cząstkę własnej duszy... skrywaną tak zaciekle z nadzieją, że nigdy jej nie utracę i pozwoli mi ona na zachowanie tak upragnionej wyjątkowości, odmienności wyróżniającej mnie z pośród "wszystkich"...
    Sumienie... najprawdopodobniej będzie mnie dręczyło już do końca moich dni... Każdy ma indywidualne podejście do zjawiska zwanego "wyrzutami sumienia"... Jedni go nie znają... co niektórzy znają aż za dobrze... Często wizualizowane jest jako unoszące się koło głowy postacie przedstawiające anioła i diabła... "szepczące" do ucha, będące myślami toczącymi bitwę... 
    Gdy o tym pomyślę wówczas mam wrażenie, że niewidzialna dłoń dotyka mojego ramienia a jedyne co słyszę to cichy szept mówiący... "już pora... straciłeś je obie...." a ostatnie dźwięki muzyki odliczają czas do tego co nieuniknione... nastaje cisza... wygrał... wygrał moją duszę... last breath... ostatni oddech żyjącej niegdyś postaci....
    Co będzie dalej?... Czy najlepszym wyjściem będzie milczenie wśród słów przynoszących przykrość i cierpienie osobom, na którym nam najbardziej zależy?...
    Gdy człowieka spotyka niepowodzenie lub rozczarowanie wówczas zagłębia się on w sobie, wzmaga wymogi własnego sumienia, samemu sobie wymierza pokutę i karę... Czy jestem zbyt surowy wobec samego siebie?... nie sądzę... Nawet najgorsze, najokropniejsze i najpodlejsze rzeczy można wybaczyć... ale nigdy się ich nie zapomina... 
    I pomyśleć... że osoba, której sprawiłem wielką przykrość, którą zawiodłem... niegdyś miała zwyczaj nazywać mnie "najmilszym".......

niedziela, 24 lipca 2011

...The Lake House Project...

    Dlaczego właśnie taka nazwa bloga?....
Oglądałem kiedyś film "Lake House" - "Dom Nad Jeziorem"... Urzekła mnie w tym filmie forma komunikacji między dwojgiem ludzi.... Całkowicie nieprawdopodobna a jednocześnie tak prosta.... Listy...
    Czy w dzisiejszych czasach nadal się je pisze?.... Osobiście staram się zachować ten sposób korespondencji, jeżeli jest to możliwe.... Niestety nie do każdego można napisać list.... Powodów jest wiele.... od problemów technicznych, aż po zazdrość... "Zazdrość"- Pomyślicie? Właśnie tak....
    Wysłałem kiedyś list do znajomej ze studiów... Był zwyczajny.... Zawierał informacje o moich aktualnych poczynaniach, wspomnienia z czasów zajęć, przemyślenia.... A także pytania o zdrowie i samopoczucie... Z pozoru zwyczajny list.... lecz dla jej narzeczonego wydawał się on być puszką Pandory.... 
    List zawiera zapieczętowane słowa.... Gdy otrzymujemy kopertę wiedząc, że nie jest to korespondencja z banku, urzędu czy najzwyklejsza reklama, tylko list od drugiej osoby napisany tylko dla Ciebie, wówczas występuje zjawisko takie jak ciekawość.... a u osób trzecich nawet zazdrość.... Niektórzy na prędce otwierają go i wręcz pochłaniają słowa.... Ale powinniśmy je czytać spokojnie.... bez pośpiechu.... doceniając każdy wyraz, który powstał spod ręki autora.... Zatrzymując się na chwilę przy każdej kropce, czy przecinku....
    Ważnym elementem jest samo pismo... Proste, pochylone.... litery duże, małe.... Podobno z charakteru pisma można dużo dowiedzieć się o charakterze człowieka.... Nie wiem czy to prawda, ale niektórzy dysponują umiejętnością czytania między wierszami..... Dostrzegają to co jest ukryte pomiędzy słowami, zdaniami.... widzą dokładnie to co chce przekazać autor.... Identyfikują uczucia, którymi kieruje się osoba trzymająca w ręku pióro.... Empatia pozwala im poczuć radość i smutek..... podekscytowanie i przygnębienie.... rozpoznać miłość i nienawiść.... 
   Empatia.... nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego co to naprawdę jest.... ale poznałem kilka osób które wiedzą.... które po przeczytaniu moich listów śmiały się....  wzruszały... a nawet płakały.... Było mi bardzo przykro.... Słowa mają wielką moc... zwłaszcza moc sprawiania przykrości i cierpienia.... Jack Higgins powiedział kiedyś, że "Największe cierpienie w życiu powodują zgniecione płatki róż, a nie kolce"... Śmiem twierdzić, iż jest to najprawdziwsza prawda.... Nasze słowa dobierajmy więc niezwykle ostrożnie.... Czy to w listach, czy najprostszej rozmowie musimy liczyć się ze świadomością, że rozmawiamy z drugim człowiekiem.... mogą one mieć na niego znaczny wpływ.... lub też zostaną zapomniane.....
   Mawia się, że mowa jest srebrem.... ale czy naprawdę milczenie jest złotem? 
 Oto tytułowy "Dom Nad Jeziorem" niemalże całkowicie szklany.... prosty.... bez tajemnic.... nierealny....

sobota, 23 lipca 2011

...kilka słów.... pośród milionów myśli...

    Zakładając bloga zastanawiałem się, co osiągnę materializując własne myśli pod postacią słów...
    Odpowiedź jest prosta... nic... Dlaczego więc on powstał?... Lubię pisać.... Na co dzień mało mówię.... Niezwykle cenie sobie spokój i ciszę... Jeżeli już coś mówię, wówczas staram się by moje słowa były nie tylko słyszane.... ale także słuchane.... Wbrew pozorom różnica pomiędzy tymi dwoma określeniami jest wielka....
    Na jaki temat będę pisał?..... pytań, które mnie dręczą.... sytuacji, których nie rozumiem.... błędów, które popełniłem..... świata, który zaskakuje mnie na każdym kroku.... przygnębieniu, w którym pogrążam się coraz bardziej... a także o smutku, który stał się nieodzowną częścią mojego życia....
    Być może ludzi takich jak ja jest więcej..... W dzisiejszych czasach wcale by mnie to nie zdziwiło.... Czytając te słowa uświadomią sobie, że nie są jedynymi, którzy czują się zagubieni....
    Czy jest dla nich jakiś ratunek?.... Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie....