piątek, 27 stycznia 2012

...pomoc...

...."Najlepsza część życia ludzkiego to małe, bezimienne i zapomniane akty dobroci"....

    To miłe uczucie.... pomóc komuś, nie oczekując w zamian żadnych korzyści.... Można to zrobić na mnóstwo sposobów.... od najzwyklejszego podania produktu w sklepie z najwyższej półki, po przez pomoc np. przy przeprowadzce.... remoncie.... aż do rozwiązywania problemów finansowych.... 
    W swoim życiu poznałem wielu ludzi.... widziałem wiele zachowań.... słyszałem wiele historii.... ale to, czy pomożemy komuś zależy wyłącznie od nas samych.... Nie każdy problem rozwiąże gotówka.... nie każdy problem można rozwiązać szybko.... Nie każdy również chce by mu pomagano.... Są osoby, które uważają, że same znajdą rozwiązanie.... nieliczni dopuszczają do siebie osoby mogące pomóc... części z nich po prostu brakuje zaufania.... nie wierzą, że ktoś może zrobić nam przysługę bez korzyści dla siebie.... Czy to nie dziwne?.... 
    Na początku tego roku postanowiłem zrealizować pewne postanowienie, które chodziło mi po głowie od jakiegoś czasu.... Z początku były to tylko myśli, chęci.... brakowało rozwiązania.... lecz z czasem nadeszło..... Pojechałem więc na spotkanie.... w drodze myślałem o tym jak nawiązać rozmowę.... od czego zacząć..... ale gdy byłem na miejscu górę wzięło zdenerwowanie.... nie wiem z czego ono wynikało.... Po krótkiej rozmowie wstępnej mój rozmówca stwierdził, że nie spotkał się jeszcze z taką prośbą w całej swojej karierze zawodowej.... jedyne czego się obawiałem, to przebrnięcie przez wszystkie formalności, gdyż podejrzewałem, że może okazać się to niemożliwe.... Na koniec rozmowy otrzymałem obietnicę, że osoba ta zajmie się tym niezwłocznie.... Kolejnego dnia o poranku otrzymałem telefon z informacją, że mój pomysł może zostać zrealizowany..... Ucieszyłem się.... Dokonałem reszty formalności i sprawa została zakończona.... Mój rozmówca był zaskoczony, gdyż doszukiwał się czegoś, co mogłoby mi przynieść jakąś korzyść z tego pomysłu.... Powiedziałem mu, że nie ma nic.... po prostu chciałem to zrobić... i udało się.... o szczegółach wiedzą tylko 3 osoby... z czego 1 zapewne w to nie wierzy.... nie przeszkadza mi to.... 
    Niedawno wpadł mi kolejny pomysł.... nie wymaga on aż tyle zaangażowania i formalności co poprzedni ale jest jeden poważny problem.... potrzebuję adresu pewnej osoby, gdyż dostarczenie przesyłki osobiście nie jest możliwe.... niby nic wielkiego.... ot prezent urodzinowy, drobny, niedrogi.... jest w pewnym stopniu niezwykły, gdyż nie jest to pierwsza lepsza kupiona w sklepie rzecz.... wymaga troszkę chęci, cierpliwości, determinacji.... ale myślę, że efekt będzie najważniejszy..... jest to przedmiot codziennego użytku a jego główne zadanie to wywołanie uśmiechu, przy każdym jego eksploatowaniu.... Wykonałem odpowiedni projekt, który jutro zostanie wykonany.... Reszta niestety nie będzie zależna ode mnie.... W przypadku nie uzyskania adresu, wręczenie prezentu odbędzie się dopiero w grudniu lub nawet styczniu, czyli 10 miesięcy po dacie urodzin.... Wszystko zależy od moich zdolności przekonywania, a te nie są imponujące.... nie lubię się narzucać i zazwyczaj z tego powodu, po drugiej próbie przestaję, gdyż uważam że raz czasami wypada odmówić z grzeczności, dlatego pytam się drugi raz.... gdy ponownie słyszę odmowę znaczy to, że ta osoba naprawdę sobie tego nie życzy..... Część z Was pomyśli, że do 3 razy sztuka.... być może pomyśli tak proszona przeze mnie osoba.... cóż.... zarówno ona jak i Wy będziecie rozczarowani, i być może gdzieś tam jakaś cząstka Was będzie żałować, że się nie zgodziły..... ale ale..... taki przypadek to skrajność.... Co jeśli się nie uda?.... Trudno.... będzie mi trochę szkoda.... gdyż mój prezent mógłby wywoływać uśmiech już za troszkę ponad miesiąc.... 
    Czy w obydwu wymienionych przypadkach zyskałem jakąś korzyść?..... z pewnością nie materialną..... ale to miłe móc sprawić komuś przyjemność, sprawić by na twarzy pojawił się prawdziwy uśmiech.... szczery.... to miłe móc komuś pomóc.... nieznanej osobie..... czy też najbliższym..... przekonajcie się o tym sami.... gdyż śmiem twierdzić, że to naprawdę miłe uczucie.....  
   A co z nami?..... cóż.... może to właśnie my otrzymamy taką pomoc lub prezent..... kto wie..... może "pewnego dnia"........

wtorek, 17 stycznia 2012

....osiem pięter....

...."Nie możesz uniknąć tego, że ptaki trosk i zmartwień fruwają nad Twoją głową.... ale możesz nie pozwolić im zbudować gniazd w Twoich włosach"....

    Początek roku sprawia, że czas zastanowić się, jaki był poprzedni.... czy był udany... owocny..... pełen wydarzeń..... okazji.... 
    Mój rok wypełniony był pracą.... na jego końcu czekał urlop.... Niektóre z jego dni zaplanowane były bardzo skrupulatnie.... dotyczyły one wizyt i odwiedzin.... głównie rodziny... Chwile z nimi spędzone był miłe.... rozmowy.... czasem żarty.... Oprócz tych planowanych były również te spontaniczne.... Nie wszystkie wypełnione były zabawną atmosferą.... niektóre z nich przesiąknięte ciszą, która wymowniejsza była od miliona słów... 
    Na początku 2011 roku w mojej głowie narodził się pewien pomysł.... wynikł on z licznych przemyśleń podczas pracy.... Jego realizacja możliwa była dopiero podczas urlopu i nie byłem do końca pewien, czy jest to możliwe.... Odwiedziłem odpowiednie osoby, po krótkiej rozmowie i zarysowaniu idei powstałej w mojej głowie okazało się że jest to wykonalne..... Pozostawała kwestia formalna, którą powierzyłem odpowiednim osobom.... Kolejny dzień rozpoczął się telefonem, który mnie ucieszył.... wszelkie formalności zostały dokonane i po chwili  zrealizowałem cel, który od dawna chodził mi po głowie.... Czasami mi głupio, że tak późno na niego wpadłem.... Przez niektóre osoby okrzyknięty zostałby mianem szaleństwa... głupoty.... lekkomyślności.... Co to takiego?..... cóż..... nie starajcie się zgadywać.... to bezskuteczne.... 
    Ostatni dzień urlopu był najmilszym w całym roku a jednocześnie jego koniec przyciągnął za sobą smutek.... pozostawił wspomnienia.... miłe.... zbyt miłe by uleciały z mych myśli.... 
    Jaki będzie rok 2012?.... Nie wiem, jaki on będzie dla Was.... ale dobrze wiem jaki on będzie dla mnie.... z każdym rokiem jest odrobinę ciężej..... z każdym rokiem jestem coraz bardziej zmęczony..... "ptaki trosk i zmartwień" na dobre zagnieździły się w mojej głowie.... dobrze im tam.... dochodzące zewsząd informacje "karmią" je nieustannie.... żywią się cierpieniem innych.... ich problemami...... smutkami.... lecz są takie, które przeganiają je na krótkie chwile.... i mimo swej ulotności i kruchości, dobrze że są......
    ....."osiem pięter"..... przenajmilszy dzień od 4 lat..... jeżeli kolejny taki ma się zdarzyć za kolejne 4.....


                                                                                                                           ....poczekam....